niedziela, 5 sierpnia 2012

Jak zacząć

Jeśli do tej pory działania przeciw materializmowi były Wam obce, ale idea nie jest daleka, proponuję od czego rozpocząć oszczędzanie, żeby nie było zbyt drastycznie.
Zakupy:
Pierwszy dobry nawyk, to robienie listy przed każdymi (!), nawet najdrobniejszymi zakupami. Lista taka powinna zawierać również ilości, jakie chcemy nabyć. Jak efektywnie stworzyć listę? Załóżmy że będą to najczęściej dokonywane zakupy spożywcze, dajmy na to w markecie. Należy wziąć pod uwagę kilka kwestii. Co naprawdę jest nam potrzebne możemy ocenić na podstawie wglądu we własną lodówkę. Zawsze dokupujmy składniki, które można skąponować z tym, co już mamy, dzięki temu nic się nie zmarnuje. Ilość nabywanych produktów nie powinna przekraczać faktycznego zapotrzebowania, co oznacza że jeśli robimy zakupy na jeden obiad, nie powinniśmy przy okazji zaopatrywać swojej lodówki jak magazynu. Kiedy wiemy już co chcemy kupić, następnym etapem jest wybór sklepu. Niezależnie od tego czy będzie to market wirtualny czy fizyczny, przed wejściem do niego należy sprawdzić dokładnie ofertę promocyjną. Jeśli nie mamy pod ręką gazetki, na pewno znajdziemy ją w internecie. Uwaga! Nie dopisujemy do listy rzeczy z gazetki, nie są nam naprawdę potrzebne. Nawet jeśli obejmuje je promocja, jest to więc nadprogramowy wydatek. W ofercie promocyjnej poszukujemy natomiast produktów, które i tak chcemy nabyć. Ma to służyć wyborowi najlepszego produktu. Jeśli np. jest nam obojętne jaki kupimy ketchup czy jogurt, weźmy ten w niższej cenie, czasami też gazetki informują nas że przy nabyciu dwóch takich samych produktów zapłacimy tyle samo. Jak jeszcze ograniczyć koszty codziennych zakupów? W sklepach znajdują się miejsce wydzielone na produkty, którym kończy się ważność. Artykuły te często są znacznie przecenione, a jeśli i tak zamierzamy zużyć je w ciągu paru dni, data nie będzie miała negatywnego wpływu na ich jakość. Można również porównywać oferty różnych sklepów, obliczać ile będzie kosztował w nich nasz koszyk, to jednak wymaga już poświęcenia większej ilości czasu.
Rupiecie:
Świetnym sposobem jest przejrzenie rzeczy zalegających w całym domu. Gwarantuję, że w każdym można znaleźć coś, co danej rodzinie nie jest potrzebne. Błędem jest odkładanie rzeczy, bo mogą się jeszcze kiedyś przydać. Jeśli zauważasz u siebie taką tendencję, dokończ każdorazowo zdanie "Nie użyję tego wcześniej, niż...". Za ile? Za rok?/ Jak schudnę?/ Przyda się córce, gdy dorośnie? Jeśli opdowiadasz, że może się przydać w każdej chwili, pomyśl jak długo chwila ta nie nadchodzi. Jeśli myślisz, że można do czegoś to wykorzystać, dlaczego nie zostało jeszcze wykorzystane? Można umówić się ze sobą, że na stertę do pozbycia się ułożymy wszystko, czego nie używaliśmy od przeszło dwóch lat, oraz rzeczy, których nie planujemy wykorzystać przez kolejny rok. Co znaszy do pozbycia? Tu mamy duże pole do popisu. Rzeczy zniszczone bez możliwości/opłacalności naprawy od razu wyrzucamy lub oddajemy do stosownych punktów skupu. Pozostałe najpierw można spróbować sprzedać za pośrednictwem aukcji lub komisu. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, można zaproponować wymianę na jednym z serwisów. Jeśli nie znajdziemy chętnych, warto popytać wśród znajomych, czy ktoś nie potrzebuje naszego balastu. W końcu można wystawić bezpłatne ogłoszenie o chęci oddania przedmiotów za darmo lub za koszty przesyłki, a jeśli nadal nie znajdą się chętni pozostają nam kontenery (np na ubrania) lub instytucje, gdzie nasze szpargały przydadzą się innym, takie jak dom dziecka. Z książek ucieszy się biblioteka, przedszkole z pluszaków i innych zabawek. Na pewno da się nie marnować potencjału rzeczy. Polecam taki przegląd, bo oczyszczenie własnego otoczenia z nadmiaru działa kojąco. Prostota i minimalizm są przy tym efektowne i eleganckie, a i sprzątania mniej i przestrzeni nagle więcej. Jeśli dodatkowo uda się coś na tym zarobić, satysfakcja jest ogromna.
Rachunki:
Dobrze dla środowiska i dla naszego konta, jeśli stosujemy się do prostych zasad ograniczania zużycia wody i prądu. Nie mówię tu o zakładaniu baterii słonecznych czy wiatraka, na co nie wszystkich stać. Za to każdy może gasić światło wychodząc z pomieszczenia, domykać lodówkę by nie chłodziła na darmo, odłączać z kontaktu sprzęt, który nie jest aktualnie użytkowany, zmienić taryfę energetyczną na odpowiadającą naszemu stylowi funkcjonowania, dokręcać wodę, naprawić cieknącą spłuczkę, podłogę myć wodą, w której się kąpaliśmy, do czajnika wlewać tylko tyle, ile zamierzamy zużyć, niepełną pralkę nastawiać na program 1/2. To naprawdę nie kosztuje wysiłku, a jedynie nabycia przyzwyczajenia.
Dodatkowo podarte lub sprane koszulki i ręczniki świetnie nadają się do spełniania roli szmatek, a resztki jedzenia, których nie wykorzystamy a dobiegają daty można zamrozić i zjeść później.
A jakie są Wasze sposoby na drobne i większe oszczędności? Na pewno nie wymieniłam wszelkich opcji, chętnie uzupełnię swoją wiedzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz